Czułem się zupełnie tak samo, jakby nagle wyrzucono mnie nocą do morza z pokładu płynącego statku. (...) Nie wiem, czy zostałem popchnięty, czy sam spadłem, ale w każdym razie statek płynął dalej, a ja w ciemnej, zimnej wodzie patrzyłem, jak oddalają się światła pokładu. Nikt – ani pasażerowie, ani załoga – nie wiedzieli, że wpadłem do morza. Nie miałem się czego uchwycić. Nadal czuję w sobie ten strach. Obawę, że moje istnienie zostanie nieoczekiwanie zaprzeczone, że choć nic złego nie zrobiłem, zostanę wyrzucony nocą do morza. Prawdopodobnie dlatego nie potrafię już tworzyć z ludźmi głębszych związków. Zawsze teraz zachowuję w stosunku do innych pewien dystans.

Your Comment Comment Head Icon

Login